Translate

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 7

         Wszędzie kłamcy, oszuści,  łgarze,  fałszywi ludzie...
Jakkolwiek by to nazwać wyjdzie na jedno. Świat jest przepełnionym złem. Nawet  nie zdajemy sobie sprawy ile go jest. Jednak z wiekiem, dojrzewaniem dostrzegamy go coraz więcej.
Zła, które niszczy wszystko co napotka.
Na każdym odciska swoje piętno.
Myślicie, że jak mieszkacie w małych miejscowościach to nie dotyczą was problemy typu narkotyki?
Nic bardziej mylnego. Też tak myślałam, a sami wiecie jak to się skończyło.  Myślicie tak tylko dlatego, że przestępcy nie widza was potencjału. Zazwyczaj dlatego, że jesteście za młodzi,  ale oni są na każdym kroku i tylko czekają na odpowiedni moment. Oni nie są głupi nie będą się afiszować z tym jaką działalność prowadzą. Są to zazwyczaj tacy ludzie po których nigdy nie spodziewalibyście się tego.
Rożnica miedzy większymi miejscowościami, a mniejszymi jest taka, że w tych większych dostrzega się je szybciej. Jak zdobyłam trochę więcej doświadczenia zaczęłam zauważać to wszystko co przedtem mi umykało. Syn szanowanego lekarza, dobrze wychowany, a okazuje się dilerem. Dilerem, którego życie jest teraz zagrożone i jego wszystkich znajomych, którzy po kolejny trafiają do szpitala. Myślicie, że to jest zwykła bajka co teraz napisałam.  Pożyjecie zobaczycie. Jeśli są narkotyki każda inna działalność przestępcza też jest.
Takie życie.
Postanowiłam, że zamykam ten rozdział za mną. Wiem, że dam rade. Już minął długi czas odkąd zerwałam z moim dawnym "życiem". Teraz od tego typu rzeczy trzymam się daleko, ale są ludzie którym się to nie udaje. Musze im pomoc.
Pragnę tego.
To jest jak bagno.
Jeśli nikt nie poda Ci pomocnej dłoni będziesz coraz głębiej w tym błocie.
Jeszcze bardziej od przestępczości niszczące są kłamstwa. Od kłamstw tak naprawdę wywodzi się cale zło, czyli właściwie jak by ich nie było, nie byłoby zła. Każda prawda nawet ta najgorsza jest lepsza niż kłamstwo.
Wiec po co kłamiemy?
Czy nie chcemy lepszego życia?
       
           Tak to nastał kolejny dzień.
Znów wstało słońce.
Znów muszę zmierzyć się z problemami, które spotykają mnie na każdym kroku.
Byt na tym świecie nie jest łatwy, ale czy ktoś mówił że będzie?
Nie.
Gdyby nas nie spotykały nieszczęście nie dostrzeglibyśmy szczęścia, którego wbrew pozorom jest mnóstwo wokół nas na wyciągniecie naszej reki.
Wszystko to takie pokręcone.
Pora wstać i skończyć to filozoficzne rozmyślnie.
        Tradycyjnie zjadłam płatki kukurydziane z mlekiem. Gdy już rutynę codzienności miałam za sobą włącznie z ubraniem
postanowiłam pójść w kierunku drzwi w celu ich otwarcia, a następnie wyjścia,  w miedzy czasie oczywiście je też zamknęłam  Gdy skończyłam obracać klucz odwróciłam się i wpadłam na Harrego. Ten dzień zapowiada się wręcz cudownie...
- Cześć Kate! - Styles odezwał się nad wymiar szczęśliwy.

- Yyy... Hej. - Odpowiedziałam trochę zdezorientowana.
- Skoro jedziemy w to samo miejsce nie ma sensu, abyśmy musieli jechali osobno. Jedziesz ze mną? - Był taki wesolutki, a ja miałam minę jedna z typu WTF?!


- W sumie...
- To świetnie! Jeszcze nie mieliśmy czasu porozmawiać. Musimy to nadrobić!
Moment. Moment.....
Co tu jest grane?!
Stało mu się coś w głowę?
Kosmici go porwali i eksperymentowali na jego mózgu?
Jego zachowania nie da się wyjaśnić racjonalnie. Byłam tak zszokowana, że nie spostrzegłam się kiedy wpakował mnie do samochodu.
- Odczuwam pewna Twoją niechęć w stosunku do mojej osoby. - Jaki on jest spostrzegawczy. Powinien dostać nobla w tej kategorii. - Pragnę by to się zmieniło. Zamknijmy przeszłość za nami i zacznijmy nowy rozdział. Pamiętasz jak było kiedyś? Jak bardzo byliśmy dla nas ważni? Naprawdę chcesz by to tak wszystko minęło bezpowrotnie? Proszę Cię, dajmy sobie druga szanse. - Zrobił te swoje maślane oczy i patrzyłam na mnie tak jakby chciał zajrzeć w głąb moje duszy.

- Nie wiem. Nie potrafię teraz odpowiedzieć  Lepiej patrz na drogę  - W głowie mam mętlik  Napływ obrazów, myśli, obaw...
Czuje się zupełnie bezradna, ponieważ nic z tego nie rozumiem. Nienawidzę takich sytuacji!
- Pamiętasz jak - masz racje powiększaj jeszcze bardziej mój zamęt w głowie- śpiewałem pod Twoim oknem?
- Bo zapomniałeś o moich urodzinach.
- Ale Ty stwierdziłaś, że to był najlepszy prezent jaki mogłaś dostać. Nieważne, że był spóźniony.
- Tak pamiętam.
- Zostawmy tylko te dobre wspomnienia i gromadźmy ich więcej.
- Tak się nie da.
- Sama powtarzałaś mi, że jeżeli tylko czegoś chcemy jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko.
- Nic nie gwarantuje. Dzięki za podwiezienie. - Wyszłam ze świadomością, że już nic w moim życiu nie jest jasne.
Szłam do studia, a tuż za mną Harry.
Chłopaki przywitali nas zdziwionym wzrokiem. Nie dziwie się im. Kto by pomyślał, że kiedyś razem ja i Styles przyjdziemy do pracy.
- Hej Kate i Harry. - Powiedzieli do nas wszyscy.
- Hej. - Odpowiedzieliśmy.
- Chłopaki dziś czeka nasz ciężki dzień.
- Z nami nie ma takich dni. Nie wyglądasz na szczęśliwą. Coś Ty Harry jej zrobił?? - Zażartował Lou.
- Nic, jak zawsze byłem uroczy. - Padłam zmęczona na fotel. Nie byłam wykończona fizycznie, ale psychicznie Nie mogłam zupełnie skupić się na mojej pracy. 
- Chłopaki miejmy to już za sobą.
- Tak szybko chcesz nas się pozbyć? - Spytał zdziwiony Niall.
- Po prostu jestem zmęczona. Nie drążmy już tego tematu. Jak dobrze wiecie dziś i przez kilka kolejnych spotkań będziemy przygotowywać wasze stroje na TMH Tour. Mamy dużo do zrobienia, a jeszcze chciałabym wyjść wcześniej, wiec ruszać te swoje seksi dupeczki.
- Ale ja mam tylko jeden tyłeczek, wiec nie rozumiem dlaczego mówisz w liczbie mnogiej.
- Jak zawsze Lou jesteś bardzo skromny.
- Takie geny.
- Wybieramy stroje w podobnym stylu jak na ostatniej trasie czy inne, a muszę się pochwalić, ze odrobiłam pracę domową i przeglądnęłam wasze zdjęcia.
- Po prostu zatęskniłaś za naszym widokiem. Mogę to zrozumieć.
- Louis przestań!! Ja próbuje się tu skupić!
- To Ty mnie ciągle rozpraszasz. - Zrobiłam delikatnego facepalm'a, co nie umknęło chłopakom przez co nie mogli powstrzymać śmiechu. Dzięki wam za polepszenie mi nastroju. Pomyślałam.
- Proszę was uspokójcie się. Mówiłam, że chcę wcześniej wyjść.
- Umówiłaś się z chłopakiem? Czuje się zazdrosny!! - Szczelił focha Niall.

- Nigdy nie zostawiłabym Ciebie Blondynku. Moja przyjaciółka przyjeżdża i z związku z tym muszę załatwić parę spraw.
- Chętnie Ci pomożemy.
- Nie wiem czy jesteście na to gotowi.
- Dlaczego?
- Ponieważ ona jest waszą wielką fanką.
- To tym bardziej Ci pomożemy, a już na pewno ja. - Zaoferował się Horan przy czym śmiesznie ruszył brwiami.

- Jeśli tylko chcecie, a teraz uda mi się w końcu zaciągnąć was do pracy?
- Ja już jestem gotowy. - Dorzucił Styles, a prawie zapomniałam o jego obecności. On wie kiedy dać o sobie znać  O zgroza jeszcze jakiś czas temu oddałabym wszystko, aby w każdej chwili przypominał mi, że jest tuż obok mnie. Jak to życie szybko się zmienia. Niby takie krótkie  a potrafi kilkanaście razy zmienić swój tor o 180 stopni.
         Chłopaki chcieli dowiedzieć się jak najwięcej rzeczy o Lilly. Chociaż Harry nie był za bardzo zadowolony tym faktem. Nigdy nie przepadali za sobą  Nikt nie wiedział z jakiego powodu. Nawet ja. Sytuacje pogorszyła ich kutnia po naszym rozstaniu. Z tego co się dowiedziałam to głownie ona cały czas na niego krzyczała, on tylko na koniec powiedział, ze ona nie ma pojęcia o co chodzi. Po czym wyszedł i od tej pory udawali jakby dla siebie nie istnieli.
        Liam stwierdził, że skoro przyjaźnie się z Hughes to ona musi być taka samo miła jak ja. Wielki uśmiech zagościł na mojej twarzy. O dziwo wszyscy byli później bardzo posłuszni. To chyba cisza przed burzą. Po nich można się wszystkiego spodziewać. Są tacy...nieobliczalni. To chyba najdelikatniejsze słowo opisujące ich. Nie myliłam się. Gdy zawolalam Harrego, aby przyszedł po następną koszule akuratnie siedziałam na fotelu. Chwile na niego czekałam. Zaskoczył mnie, gdy zobaczyłam go za fotelem sięgającego po nią  Szok spotęgowało dodatkowo to, że miał goła klatę.

Jeszcze niby przypadkiem podniósł moją rękę z koszulą tak, że dotknęłam jego nagiego torsu. Jestem pewna, że zrobił to specjalnie. Doskonale wiedział, że jeszcze jak byliśmy razem ten widok tak mnie kręcił, że od razu czułam motylki w brzuchu. On to widząc podchodził do mnie z tym swoim uroczy uśmiechem

i kład moje ręce na jego brzuchu podążając coraz to wyżej póki nie dotarł nim do jego włosów i nie dostał wielkiego, soczystego całusa. Te wspomnienia...
Nie obyło się też bez jego oczu wpatrzonych w moje oraz słodkiego uśmiechu gdy wymawiał 'A massive Thank You'.

Zostawił mnie osłupiałą na fotelu. Przez moment nie docierało do mnie nic ze świata zewnętrznego. Z transu wyrwał mnie Zayn wyjątkowo dziś w nie za dobrym humorze.
- Kate, wszystko w porządku?
- Tak, tak... Tylko trochę się zamyśliłam.
- Widzę, że miedzy wami jest już coraz lepiej. Przyjechaliście razem, patrzycie na siebie tak inaczej i nie słyszałem dziś ani jednej waszej kutni. - Ten Lou to potrafi zdołować człowieka.
- Lepiej nie zagłębiaj się w to. Myślę, że na dziś skończyliśmy. Niall mam do Ciebie wielka prośbę.
- Wal śmiało Walker. - Ten słodki blond Irlandczyk.
- Wiesz, że dziś przyjeżdża do mnie Lilly.
- Tak.
- I z związku z tym. - Zrobiłam słodkie oczka Puszka Okruszka z filmu Shreka. -

- Mógłbyś pojechać ze mną na zakupy, bo nie ukrywam, że potrzebuje dużo jedzenia i Twoja pomoc w dostarczeniu go do mojego mieszkania ułatwiłaby mi życie.
- Jas...- Niall nie zdarzył dokończyć, gdyż wtrącił się...sami pewnie domyślacie się kto.
- Ja z chęcią Ci pomogę. Po co fatygować Niall'a?
- To żadna fatyga. Zrobię to z przyjemnością. - Co za szczęście, ze Horanek mnie uratował.

- Dziękuję Ci bardzo. Jak widzisz Harry to dla niego żaden problem. Good Bye Gus - Tym miłym akcentem wyszłam z Niall'em na "małe" zakupy.
         Gdy już mieliśmy wszystko i zapłaciłam w kasie Niall zapakowała jedzenie do jego auta. Jak chciałam wysiąść Horan zatrzymał mnie.

- Walker mam dla Twoje przyjaciółki małą niespodziankę. - Nigdy nie lubiłam jak ktoś mówił do mnie po nazwisku, ale w jego ustach brzmiało to tak niesamowicie.
- Jaką?
- Jutro pojadę razem z Tobą na dworzec po nią.
- Naprawdę! Lilly będzie taka szczęśliwa  - Rzuciłam się mu na szyje i ciągle powtarzałam - Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! - To nie było normalne zachowanie.
- Już dość, bo mnie udusisz.
- Ok. Już przestaje. - Powiedziałam przez śmiech.
- Chodźmy to wszystko zanieść. Wnieśliśmy to wszystko do mnie, a raczej Horan, ponieważ uparł się, że sam sobie poradzi.
- Masz ochotę na gorącą czekoladę? Kupiłam ją specjalnie z myślą o Tobie.
- Jeszcze się pytasz. - Godzina zeszła nam o gadaniu o wszystkim i o niczym. Musiał już iść do domu, bo stwierdził, że będzie musiał się wcześniej położyć spać skoro Lilly przyjeżdża o tak wczesnej porze. Szkoda, że nie spotkałam go wcześniej. To taki cudowny człowiek.
      Ogarnęłam przed kąpielą i snem jeszcze kuchnie. Byłam wykończona, ale no cóż jak mus to mus.
______________________

Taki mały prezent dla was przed moim wyjazdem.
Więcej po wakacjach. Mam nadzieje, że będziecie czekać na nn.:)
Jakie wrażenia?:)
Nowy tymczasowy wygląd. Podoba się?:)
Nie zapominajcie o tym blogu:)
Ask :) 

Kinga xx


wtorek, 12 marca 2013

Informacja...

Zawieszam tego bloga. nie wiem na jak długo, ale jednego jestem pewna, że po wakacjach on na 100 % powróci w nowym i lepszy stylu. Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć to KLIK :)
PRZEPRASZAM!:'(

środa, 13 lutego 2013

Rozdział 6

Z perspektywy Kate...

 

            Zastanawialiście się kiedyś dlaczego na świecie jest tyle nieszczęścia? Chyba każdemu człowiekowi zależy, żeby jego byt na tej planecie przebiegał jak najlepiej, ale niestety aby to osiągnąć często sprawiamy, że krzywdzimy tym innych ludzi. Co jest swoją stroną dziwne, bo czy nie obdarowując innych szczęściem ono wraca do nas z podwójną siłą? Nigdy nie pomagaliście innym bezinteresownie? Na pewno kiedyś wam to się zdarzyło. Pamiętacie to wspaniałe uczucie i ten ból, gdy zdajecie sobie sprawę z tego, że nie możecie pomoc wszystkim.
          Pamiętajcie! Małymi kroczkami do celu!
          Każdy zdaje sobie sprawę z tego, ale szczerze? Większość ma to wszystko głęboko (że się tak wyrażę) w dupie.
         Wiem, że w nim została ta odrobina dobroci i jak się postara ujawni ją.
         Mam dziwny charakter. Mogę kogoś z całej siły nienawidzić, ale także z całej siły będę próbować tej osobie pomoc. Moi znajomi bardzo się temu dziwią. Często mówią nie miłe komentarze. To są tylko znajomi. Moja prawdziwa przyjaciółka jednak to rozumie. Z nią mój kontakt też nie należy do najnormalniejszych. Mimo tego, że jest jedna z najważniejszych osób w moim życiu od mojej przeprowadzki nie miałyśmy ze sobą kontaktu. Często nam to się zdarza, ale w chwili gdy najbardziej siebie potrzebujemy potrafimy stanąć na rzęsach, aby pomoc sobie nawzajem.
       Myślałam, że dam sobie rade z tym wszystkim, czyli z Harrym, ale... Wieczorem zadzwonię do Lilly i zaproponuje jej tygodniowy pobyt w Londynie. Znając tą Wariatkę nie odmówi, a raczej będzie chciała tu zostać na zawsze.
      Często czuje się dziwnie z tego powodu, że go nie nienawidzę, chce go chronić, pomoc i go kocham. Tak kocham go cholernie mocno, ale nic nigdy nie będzie tak jak kiedyś.
      Nie ogarniam siebie sama.
      Mam żyć chwilą. Ciągle to sobie powtarzam, ale co z tego wychodzi? Nic! Kręcę się w kółko. W każdej chwili jestem jakby inną osobą. Czasem przez głowę przeplata mi się taka myśl - Jakby to było stracić pamięć i zacząć wszystko od nowa. Bez przeszłości, która ciągnęłaby się za mną.
     Dość tych przemyśleń. Pora wstać mimo kaca spowodowanego alkoholem jak i kaca moralnego. Dziś chłopcy mają charytatywną sesje zdjęciową, w której weźmie udział 8 fanów z kilku domów dziecka. To będzie ciężki dzień.
Na dziś przyda się coś wygodnego.
Może...
Nie.
Mam!
To będzie idealne.
 (Prócz tych rękawiczek)

Z perspektywy Harrego...

 

     Jak to jest, gdy człowiek nie ma żadnych zmartwień, obowiązków, o niczym nie myśli? Wyobraźcie sobie jakby on wyglądał. Szary, który wypełnia swoje obowiązki jak robot. Żadnych ambicji, planów i co najważniejsze miłości. Miłości która niszczy. Na świecie wątpię, że jest choć jedna osoba, która nie doznała zawodu miłosnego, ale mimo to ci ludzie są szczęśliwi. Ja tak nie potrafię.
Przestałem grać.
Teraz można wyczytać moje uczucia jak z otwartej księgi.
Zero udawania.
     Dobrze, że na dzisiejszej sesji będą dzieci. Dzięki temu na zdjęciach nie będę wychodził aż tak ponuro.
    Jest kilka rzeczy, które czynią mnie szczęśliwym człowiekiem:
- małe szkraby (nie znają tego świata jeszcze tak dobrze, dzięki czemu są szczęśliwe i zarażają tym innych),
-fani (myślę, że nie muszę mówić dlaczego),
- rodzina (kocham ich ponad wszystko),
- muzyka (to jest coś dzięki czemu jestem...jestem...nie potrafię tego opisać, ale te osoby, które również kochają ją tak jak ja doskonale wiedzą o co chodzi).
     Prócz wzięcia prysznicu i umycia zębów nie zrobiłem ze sobą nic więcej. Po pierwsze nie mam do tego nastroju, a po drugie i tak na sesji zajmą się mną.
    Teraz trzeba stawić światu czoło.

Z perspektywy Kate...

 

    Sesja odbywała się w parku. Chłopcy mieli mieć robione zdjęcia podczas zabawy z dziećmi. Wszystko miało wyglądać naturalnie. Hyde Park


był moim ulubionym miejscem w Londynie (nie licząc mojego łóżka).
    Specjalnie dla chłopców zostały przywiezione 2 przyczepy kempingowe.W jednej była garderoba, natomiast w drugiej charakteryzacja. Weszłam do pierwszej i zastałam tam tyko Liama.
- Cześć Liam! Gdzie reszta?
- Jak zwykle się spóźnią. No wiesz muszą ułożyć sobie włosy i tak dalej, ja na szczęście nie mam tego problemu. - Poczochrałam jego krótkie włosy.
- Jesteś szczęściarzem. Będę miała dla Ciebie więcej czasu. - Próbowałam wybrać coś dla niego. Nie stawiał żadnych oporów dzięki czemu świetnie się z nim pracuje. Po 10 minutach przyszła reszta One Direction. Najpierw zajęłam się Zaynem. Był trochę wybredny, ale się udało. Następnie nadeszła pora na Nialla, który stwierdził, że wszystko co wybiorę na pewno będzie dla niego idealne. Mówił tak tylko dlatego, że odkrył cukierki w mojej torbie. Lizus. Z Louisem nie szło już tak dobrze, bo każde spodnie, które dla niego wybierałam komentował krótko.
- One pogrubiają mój sexi tyłeczek, a w tamtych nie będzie się dobrze prezentował.
- Lou, a może najlepiej ubierz tylko bokserki.
- Hm...kusząca propozycja, ale tam są jeszcze nieletni. Nie chcemy ich zgorszyć takim cudownym widokiem. - Po długich poszukiwaniach udało się znaleźć coś co pasowałoby Panu Zgrabny Tyłek.

 Wszyscy wyszli do drugiego wozu oprócz Harrego. Niezręcznie czułam się w jego towarzystwie.
- Masz konkretne wymagania co do Twojego stroju? - Spytałam by przerwać cisze.
- Doskonale wiesz co lubię. - Powiedział to nie spuszczając wzroku ze swojego telefonu. To prawda wiedziałam co lubi, gdyż dawniej czasami pytał mnie co ma założyć, ale i tak zwykle stawiał na swoim. Chwile przeglądałam ubrania aż coś znalazłam. Styles posłusznie włożył to na siebie.
- Może być? - Spytałam niepewna jego reakcji poprawiając jego t-shirt.
- Tak, Kate. Dziękuje. - Odwróciłam głowę w jego stronę tak niesczesanie, że akurat on swoją również przybliżył bliżej mojej i nasze usta na sekundę się spotkały. To było tylko delikatne muśniecie, ale mi to wystarczyło by przypomnieć sobie dawne, wspaniałe chwile, które spędziliśmy razem i to uczucie w moim brzuchu, które zawsze towarzyszyło mi podczas naszych pocałunków.
Speszyłam się.
Odskoczyłam od niego jak oparzona. Mimo, że to był wypadek to nie powinno mieć nigdy miejsca.
- Jesteś gotowy. Powinieneś już pójść do drugiej przyczepy. - Otworzyłam mu drzwi.

Z perspektywy Harrego...

 

Wyszedłem dumny. Była dla mnie jak narkotyk. Skoro nie mogliśmy być razem to jak już sobie obiecałem zemszczę się na niej za to wszystko. Wiem, że łatwo ją złamać. Gdy dołączyłem do reszty. Ci jak w najlepsze się bawili.
- Jednak się nie pozabijaliście. - Rzucił Lou.
- Jak widać. - Lou, nasza charakteryzatorka, zajęła mną się. Byłem gotowy. Gdy tylko wyszliśmy te wszystkie dzieci rzuciły się na nas. Najstarsze z nich miało góra 10 lat, a najmłodsze 8. Gdy zaczęliśmy się z nimi bawić wyglądali na naprawdę szczęśliwe, ale jeszcze szczęśliwsi byliśmy widząc ich wesołe twarze i również dlatego, że lubimy tak spędzać czas, wiecznie się wygłupiając i robić rożne dziwne rzeczy, które innym wydawałyby się dziwne. To właśnie my.

       Chyba pora zacząć dbać o swoją kondycje, te dzieciaki totalnie mnie wymęczyły, a patrząc na innych nie tylko mnie. Położyliśmy się na trawie w geście kapitulacji, ale one i tak nie darowały nam dalszych wygłupów. 
      Dawno nie byłem tak szczęśliwy. Postanowiłem nie wracać do Kate z innymi. Przejdę się po Londyńskich ulicach. Kto wie co mnie spotka?

Z perspektywy Kate...

 

- Jak było?
- Kiedyś będę miał 20 takich dzieci. - Odpowiedział wesoło Niall.
- Jeśli odziedziczą apetyt po tatusia nawet z Twoim stanem konta nie będziesz miał za co je utrzymać. - Dogryzł mu Lou.
- Jednego z was brakuje. Zadzwonię do niego. - Jeden sygnał, drugi, trzeci.
- Tak.
- Gdzie jesteś?
- Na spacerze.
- A ubrania?
- Oddam jutro. - Rozłączył się.
- Nie przejmuj się. On często tak robi. Przyzwyczaisz się. - Oświadczył Liam.
- Skoro tak mówisz. Tak w ogóle to zapomniałam wam podziękować za wczorajszą imprezę. Naprawdę to doceniam.
- Nie ma za co. Polecamy się na przyszłość. - Odrzekł Horanek.
- Tak właściwie to był pomysł Nialla. My do ostatniej chwili nic nie wiedzieliśmy. - Dodał Payne.
Położyłam wszystko na swoim miejscu. Oczywiście nie obeszło się bez wygłupów tych idiotów. Lou zaproponował mi, że odwiezie mnie do domu, ale jako, że miałam inne plany grzecznie mu podziękowałam i udałam się do sklepu meblowego jak to wcześniej sobie zaplanowałam.
    Spędziłam w sklepie chyba 3 godziny, a muszę dodać, że ten sklep nie był duży. Taka już jestem. Musze wszystko dokładnie przejrzej 2 razy zanim się na coś zdecyduje.
Prawie zapomniałam, że miałam zadzwonić do Lilly.
- Hi Kate! Dawno nie rozmawiałyśmy.
- Ja właśnie w tej sprawie. Co sądzisz o tygodniu lub dwóch spędzony u mnie?
- Żartujesz?! Jasne, że będę!
- Kiedy mogę przyjechać?
- Kiedy tylko chcesz.
- W takim razie spodziewaj się mnie pojutrze. Coś czuje, że czeka nas długa rozmowa, wiec kup dużo lodów.
- Jasne. Do zobaczenia kochana!
- Pa mój Debilu! - Ona jest chyba jasnowidzem.
_____________________

Długo mnie tu już nie było.


Coś wyskrobałam.


Co o tym sądzicie?:P 

Szkoda, że u nas nie ma tego typu akcji charytatywnych. 

 

Kinga xx

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 5

Z perspektywy Nialla..

 

Czuje się jak szalony naukowiec!
Pora kupić odpowiednie środki do mojego eksperymentu (czyt. imprezy). Co ja mam na liscie?
-piwo,
-wódka,
-wino,
-spirytus.
Spirytus?!!! Moment ja tego nie zapisywałem! Aaa... tu pisze ciastka. To dlaczego ja myślałem, że spirytus? Pora wybrać się do okulisty, albo lepszy będzie psycholog.

Z perspektywy Harrego...

 

Niall kazał przyjechać mi moim autem pod studio. On ma ostatnio dziwne pomysły. Chłopaki już czekali na miejscu.
- Gdzie jedziemy?
- Jedz prosto, potem skręć w prawo. Będę twoim GPS-em. Moment! Zapomniałem coś włożyć do bagażnika! - Blondynek wybiegł. Popatrzyłem się pytająca na reszty. Oni tylko ruszyli ramionami na znak, że nic nie wiedza.
- Możemy już jechać. - Niall wsiadł i nadal był bardzo tajemniczy.

Z perspektywy Kate...

 

Jak to cudownie obudzić się w swoim własnym łózko. Może wieczorem pochodzę po sklepach meblowych i poszukam ozdób, ale teraz muszę wstać. Nie dam rady. Nigdy nie mieliście takiego wrażenia jakby na łózko
działały dodatkowe siły grawitacyjne? Ja mam często. Są dwie opcje. Pierwsza polerze jeszcze 10 minut i nie zjem śniadania. Druga to konieczność wstania natychmiast.
Hm..
Śpie dalej.
Co to jest?! Kto tak wali do drzwi.
- Kate otwieraj! - Krzyczał Niall. Spojrzałam na zegarek. OMG!! Która godzina?!! Zaspałam! Z wrażenia spadłam z łózka.
- Już idę.

Z perspektywy Harrego...

 

- Jesteśmy na miejscu. - Powiedział szczęśliwy Irlandczyk.
- Niall ja tu teraz mieszkam. Co my tu robimy? - Byłem coraz bardziej rozkojarzony.
- Rzeczywiście. Kompletnie nie zwróciłem na to uwagi, ale nie bój się to nie ma nic wspólnego z Tobą. Teraz wszystko wam wyjaśnię. Jak już może wiecie Kate znalazła mieszkanie i ona właśnie tutaj mieszka. Harry który masz numer mieszkania?
- 6. - Unikałem jej, a teraz mieszkamy w tym samym budynku. Gorzej być nie może.
- Walker w 7. Świetnie, jesteście sąsiadami! - Co ja zrobiłem, że życie odpłaca mi się właśnie w taki sposób? Próbowałem się przyzwyczaić do tego, źe razem z Kate pracujemy, ale mieszkanie w ścianę w ścianę mnie przerasta. Również się nie przeprowadzę. Nie dam jej tej satysfakcji.
     Horanek przez cały czas objaśniał nam jak to ma genialny pomysł. Dotarło do mnie tylko tyle, że jest impreza. Super. Zaleje się w trupa.
- Teraz chodźmy. - Posłusznie jak baranek wyszedłem z auta. Nie kontaktowałem za bardzo co się dzieje. Byłem tutaj ciałem, ale nie duchem.

Z perspektywy Nialla...

 

Chłopaki byli zadowoleni z tego pomysłu. Dodatkowym plusem było to, że zaprosiłem ich dziewczyny Perrie, Danielle oraz Eleanor . Tylko Loczek nie wyglądał na wielkiego fana tej idei.
- Styles podoba Ci się mój pomysł?
- Yhym. - Lepsza taka odpowiedz niż żadna.Dziewczyny czekały już na nas na miejscu. Teraz musimy tylko zapukać w drzwi.

Z perspektywy Kate...

 

- Przepraszam was, ale zaspałam. Dajcie mi chwile na doprowadzenie się do stanu używalności... Moment, o co tu chodzi? - Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie było tu kilka dodatkowych osób, których nie znałam i kilka reklamówek z logo Tesco.
- Surprise! - Krzyknął Blondynek. - Trzeba uczcić Twoje nowe mieszkanie. Chyba, że nie wpuścisz nas do środka.
 - Wchodźcie, a ja za moment wracam.

Z perspektywy Nialla...

 

- Chłopaki rozłóżcie wszystko. Malik przydała by się dobra muzyka. Harry wstań z tej sofy i zacznij się bawić to nie pogrzeb.
- I tu się możesz mylić. - Puściłem jego uwagę mimo uszu i dalej rozstawiałem ludzi po kontach.
- Dziewczyny bądźcie tak miłe i przygotujcie przystawki w kuchni. Dzięki.  Imprezę czas zacząć!!

Z perspektywy Kate...

 

Ok... Nigdy nie spodziewałam się czegoś takiego. Wydaje mi się to trochę dziwne. Znają mnie kilka dni, a już organizują dla mnie imprezę. Nie pamiętam jak to jest się zabawić. Przez ostatnie lata nie miałam na to za dużo czasu. Fajnie będzie się tak oderwać od codzienności. Zazwyczaj moje imprezy nie kończyły się dobrze. Z perspektywy czasu jestem pewna, że byłam kompletną idiotka, ale zaczęłam nowy rozdział w moim życiu i wzbogacona o nowe doświadczenia zamierzam przeżyć to tak, aby zostały mi nowe,
 piękne i dobre wspomnienia. Już dawno nie miałam tak poważnego problemu wiążącego się z wyborem mojego stroju. Nareszcie mam problemy jak normalna nastolatka! Te pozytywne zmiany naprawdę dały mi to coś czego od dawna potrzebowałam. Co ja myślę?! Ja tego potrzebowałam od zawsze!
 Zdecydowałam się na.

Mam nadzieje, że jak wyjdę to zobaczę moje mieszkanie w jednej całości. Nigdy nie wiadomo czego można się po nich spodziewać.
             Otworzyłam drzwi i..i... Zaniemówiłam. Nie dość, że nic się mojemu nieziemskiemu mieszankowi nie stało to jeszcze chłopaki to tak świetnie zorganizowali. Jedzenie, alkohol (po jego ilości sadze, że go uwielbiają), nawet dekoracje, a co najważniejsze  o n i - jedyne osoby, które tutaj poznałam w tym krótkim czasie i które okazały mi taką życzliwość (pomińmy jedną osobę czyt. Harrego siedzącego na fotelu, który już dobrał się do napojów wysoko procentowych).
- Wow! To jest... Dziękuj wam wszystkim. - Udało mi się w końcu coś wydusić z siebie. Pierwsze 5 min było trochę sztywne. Poznałam dziewczyny i powiem szczerze, że są bardzo miłe, ale jak już się wszyscy zgraliśmy to się zaczęło.
           Tańce, wygłupy chłopaków. Stwierdziłam, że jak wypije troszeczkę to mi nic nie będzie, ale niestety zapomniałam, że mam słabą głowę. Trochę nie panowałam nad tym co robię. Byłam pewna, że teraz mogę się zmierzyć z problemem, który mnie najbardziej dręczy, a mianowicie ze Styles'em. Od początku imprezy siedział na fotelu od czasy do czasu pociągając z butelki łyk wódki.
Kucnęłam przed nim, ponieważ już nie byłam w stanie zachować postawy stosownej do rozmowy którą właśnie miałam z nim przeprowadzić. Przez chwile  nawet mnie nie zauważył, albo tylko udawał. Gdy popatrzył na mnie tym swoimi oczami. One zawsze miały w sobie coś takiego, że sprawiały, że czułam, że cały świat należy do mnie łącznie z nimi.
- Za co mnie tak nienawidzisz? Nie wystarczy, że ze mną zerwałeś chociaż wiedziałeś jaki jesteś dla mnie ważny? Pomogłeś mi wyjść z tego całego gówna. Myślałam, że jesteś inny, a Ty okazałeś się
 zwykłą egoistyczną świnią! - Pech chciał, że krzyczałam tak głośno, że usłyszeli mnie wszyscy obecni.
- Ja?! Ja się tak zachowałem?! O co Ci w ogóle chodzi kobieto?!
- Mi! Ta sława zupełnie Cie zmieniła. To nie jest już ta osoba, która była gotowa poświecić wszystko dla osoby na której jej zależy. Teraz dla Ciebie liczą się tylko PIENIĄDZE, SEKS i SŁAWA. Jesteś jednym wielkim...
- Hola! Hola! Co wy wyrabiacie? Uspokójcie się za nim padną słowa, których obydwoje będzie żałować. - Próbował uspokoić sytuacje Liam.
- I tak gorzej być nie może, a na dodatek mieszkamy w ścianę w ścianę. Wychudzę. -  Ma racje niech ucieka. Zawsze był w tym najlepszy. Moment...
- Jesteśmy siadami?!
- Tak kochaniutka, ale nie myśl, ze kiedykolwiek pomogę odkręcić Ci słoik. - Jego teksty kiedyś mnie zabiją. Nie żeby mnie ruszały, ale są jeszcze głupsze niż mój lewy but.
- Idź zrobisz wszystkim przysługę. -
- To przez Ciebie jestem tym kim jestem! - Trzasnął drzwiami.
 Wszyscy stwierdzili, że taka atmosfera nie jest dobra do dalszej zabawy. Pomogli mi trochę ogarnąć salon. Horanek próbował dodać mi otuchy, ale żadne słowa do mnie nie docierały.
ŻE NIBY JA JESTEM WSZYSTKIEMU WINNA?!!
Siły pozostało mi ledwie tyle by dowlec się do łóżka.

Z perspektywy Harrego...

 

Po co była jej ta scena?! Pogorszyła już i tak zła sytuacje miedzy nami.Chce wojny? Będzie ją miała.
Jak również mocno mogę kochać, tak również mocno potrafię ranić.
_______

Przepraszam. Miał być wcześniej, ale brak weny...

Narzęście kilka imprez i wypadów z przyjaciółmi przywróciły mi natchnienie i coś udało mi się napisać:)

Jak wam się podoba. Mogę coś zmienić, żeby moje opowiadanie było jeszcze lepsze?:) 

Możecie polecić to opowiadanie znajomym? :)x 

Jeśli wam się nudzi to chętnie odpowiem na wasze pytania:) http://ask.fm/Cietek

Today follow me Room 94!!

Kinga xx

http://www.youtube.com/watch?v=o_stejZnhZ4

Aż chce się płakać...

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 4

Z perspektywy Kate...


Dziś mam wolny dzień. Musze podpisać dokumenty kupna mojego nowego mieszkania oraz rozpakować się. Mój szef jest bardzo wyrozumiały i mimo, że to mój drugi dzień w pracy pozwolił mi, żeby dzisiejszy dzień mogłam spędzić jak tylko chce. Spakowałam wszystkie moje rzeczy, które miałam w hotelu, a resztę tata miał mi przywieź do Londynu. Wymeldowałam się, musiałam chwile poczekać aż pokojówka sprawdzi czy czegoś nie zniszczyłam lub zabrałam. Norma, ale ja nie jestem często w hotelach, wiec nie jestem tez do tego przyzwyczajona. Dzięki temu nie musiałam przynajmniej czekać na taksówkę...

Z perspektywy Harrego...


Czasami mam takie chwile, kiedy najchętniej przez kilka dni nie wychodziłbym z łózka. Ten zdecydowanie do takich należy. Do szczęścia brakuje mi tylko mojego laptopa. Poczytam co fanki do mnie piszą. Czasami można się z tego tak uśmiać...   Jakie dostaje od nich propozycje, ale to i tak nic w porównaniu z opowiadaniami. Te dziewczyny maja nieźle zryte banie.

Z perspektywy Kate...


Skoro mieszkanie miałam już umeblowane wystarczyło zmienić kilka szczegółów. W kuchni nie mogłam się zdecydować co do jakiej szafki włożyć. Ciągle zmieniałam decyzje, ale się udało. W salonie nie dokonałam dużych zmian prócz wstawienia kilku dekoracji. Ale sypialnia... Zmieniłam prawie wszystko oprócz wielkiego łózka. Chyba się w nim zakochałam. Bzdura. Kocham je do szaleństwa!! Na jednej ze ścian powiesiłam tablice korkową. Lubie na niej wieszać moje rysunki, ważne rzeczy do zrobienia, zdjęcia i takie tam. Nad łóżkiem przykleiłam fototapetę z panorama Londynu, a przy nogach łózka stała wielka skrzynia którą kiedyś pomalowałam w flagę Wielkiej Brytanii kryjąca moje najwspanialsze wspomnienia. Co najważniejsze w mojej garderobie było gigantyczne lustro!! W łazience ustawiłam swoje kosmetyki. Nie mogłam oderwać wzroku od wanny narożnej. Zdecydowanie jestem fanką długich kąpieli. Musze ją wypróbować. Jak pomyślałam tak też zrobiłam.

Z perspektywy Nialla...


Menadżer wspominał, że Kate dziś wprowadza się do nowego mieszkania i jako, że jestem genialnym Irlandczykiem również mam genialne pomysły, a jeden z nich to zorganizowanie parapetówki dla Walker. Poznamy się trochę bliżej.
-Słucham? - Snucie moich diabolicznych planów muszę przełożyć na inny termin.
-Niall mogę zatrzymać się u Ciebie na kilka dni? - Co znów nasz szalony Loczek zrobił?
- Jasne, ale wara od lodówki!!
- A jeżeli w nagłej sytuacji zgłodnieje?
- This is my fridge!!
- Ok. Wyluzuj Blondynku. Będę za...właściwie to już jestem.

Z perspektywy Harrego...


- Styles o co chodzi z tymi walizkami?
- Tak jakby zapomniałem przedłużyć umowę wynajmu mojego mieszkania. - Wiedziałem, że Horanek przyjmie mnie do siebie. Każdy z chłopaków zrobiłby to, ale reszta ma dziewczyny i byłoby to trochę niezręczne.
- Aha. - Mruknął i oczywiście poszedł do kuchni. Wniosłem swoje walizki do 2 sypialni.
- Mam dla Ciebie genialne rozwiązanie. Mój znajomy ma do sprzedania mieszkanie. Kupisz je i już nigdy nie zapomnisz o przedłużeniu umowy. - Blondynek wygłaszał swoja złotą myśl, a w miedzy czasie przegryzał kabanosa.
- Jedzmy tam teraz.
- Tak szybko chcesz mnie się pozbyć? 
- Tak, chcę by moje jedzenie szybciej było bezpieczne.

Wieczór...

Rozpakowałem moje bagaże w nowym mieszkaniu. Miałem dużą wprawę, gdyż często wyjeżdżamy. Teraz zrobię to co zaplanowałem na dziś, czyli położę się w łóżko z laptopem.

Z perspektywy Kate...


Niall zadzwonił, że przyjadą jutro po mnie. Podałam mu swój adres i jako, że nie miałam nic innego do roboty poszłam spać.
___________________

Coś mi się udało napisać. Oceńcie jak mi poszło:)
Kto nie może się doczekać poniedziałku?:P
Już za tydzień mam ferie, a wy?:D
Jaką macie średnią? Ja przyznaje się, że jeszcze jej nie policzyłam. Jestem leniem:P
Jak po Sylwestrze? Udało wam się trafić do domu?:P

Kinga xx


Mój przyszły dom:)