Translate

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 7

         Wszędzie kłamcy, oszuści,  łgarze,  fałszywi ludzie...
Jakkolwiek by to nazwać wyjdzie na jedno. Świat jest przepełnionym złem. Nawet  nie zdajemy sobie sprawy ile go jest. Jednak z wiekiem, dojrzewaniem dostrzegamy go coraz więcej.
Zła, które niszczy wszystko co napotka.
Na każdym odciska swoje piętno.
Myślicie, że jak mieszkacie w małych miejscowościach to nie dotyczą was problemy typu narkotyki?
Nic bardziej mylnego. Też tak myślałam, a sami wiecie jak to się skończyło.  Myślicie tak tylko dlatego, że przestępcy nie widza was potencjału. Zazwyczaj dlatego, że jesteście za młodzi,  ale oni są na każdym kroku i tylko czekają na odpowiedni moment. Oni nie są głupi nie będą się afiszować z tym jaką działalność prowadzą. Są to zazwyczaj tacy ludzie po których nigdy nie spodziewalibyście się tego.
Rożnica miedzy większymi miejscowościami, a mniejszymi jest taka, że w tych większych dostrzega się je szybciej. Jak zdobyłam trochę więcej doświadczenia zaczęłam zauważać to wszystko co przedtem mi umykało. Syn szanowanego lekarza, dobrze wychowany, a okazuje się dilerem. Dilerem, którego życie jest teraz zagrożone i jego wszystkich znajomych, którzy po kolejny trafiają do szpitala. Myślicie, że to jest zwykła bajka co teraz napisałam.  Pożyjecie zobaczycie. Jeśli są narkotyki każda inna działalność przestępcza też jest.
Takie życie.
Postanowiłam, że zamykam ten rozdział za mną. Wiem, że dam rade. Już minął długi czas odkąd zerwałam z moim dawnym "życiem". Teraz od tego typu rzeczy trzymam się daleko, ale są ludzie którym się to nie udaje. Musze im pomoc.
Pragnę tego.
To jest jak bagno.
Jeśli nikt nie poda Ci pomocnej dłoni będziesz coraz głębiej w tym błocie.
Jeszcze bardziej od przestępczości niszczące są kłamstwa. Od kłamstw tak naprawdę wywodzi się cale zło, czyli właściwie jak by ich nie było, nie byłoby zła. Każda prawda nawet ta najgorsza jest lepsza niż kłamstwo.
Wiec po co kłamiemy?
Czy nie chcemy lepszego życia?
       
           Tak to nastał kolejny dzień.
Znów wstało słońce.
Znów muszę zmierzyć się z problemami, które spotykają mnie na każdym kroku.
Byt na tym świecie nie jest łatwy, ale czy ktoś mówił że będzie?
Nie.
Gdyby nas nie spotykały nieszczęście nie dostrzeglibyśmy szczęścia, którego wbrew pozorom jest mnóstwo wokół nas na wyciągniecie naszej reki.
Wszystko to takie pokręcone.
Pora wstać i skończyć to filozoficzne rozmyślnie.
        Tradycyjnie zjadłam płatki kukurydziane z mlekiem. Gdy już rutynę codzienności miałam za sobą włącznie z ubraniem
postanowiłam pójść w kierunku drzwi w celu ich otwarcia, a następnie wyjścia,  w miedzy czasie oczywiście je też zamknęłam  Gdy skończyłam obracać klucz odwróciłam się i wpadłam na Harrego. Ten dzień zapowiada się wręcz cudownie...
- Cześć Kate! - Styles odezwał się nad wymiar szczęśliwy.

- Yyy... Hej. - Odpowiedziałam trochę zdezorientowana.
- Skoro jedziemy w to samo miejsce nie ma sensu, abyśmy musieli jechali osobno. Jedziesz ze mną? - Był taki wesolutki, a ja miałam minę jedna z typu WTF?!


- W sumie...
- To świetnie! Jeszcze nie mieliśmy czasu porozmawiać. Musimy to nadrobić!
Moment. Moment.....
Co tu jest grane?!
Stało mu się coś w głowę?
Kosmici go porwali i eksperymentowali na jego mózgu?
Jego zachowania nie da się wyjaśnić racjonalnie. Byłam tak zszokowana, że nie spostrzegłam się kiedy wpakował mnie do samochodu.
- Odczuwam pewna Twoją niechęć w stosunku do mojej osoby. - Jaki on jest spostrzegawczy. Powinien dostać nobla w tej kategorii. - Pragnę by to się zmieniło. Zamknijmy przeszłość za nami i zacznijmy nowy rozdział. Pamiętasz jak było kiedyś? Jak bardzo byliśmy dla nas ważni? Naprawdę chcesz by to tak wszystko minęło bezpowrotnie? Proszę Cię, dajmy sobie druga szanse. - Zrobił te swoje maślane oczy i patrzyłam na mnie tak jakby chciał zajrzeć w głąb moje duszy.

- Nie wiem. Nie potrafię teraz odpowiedzieć  Lepiej patrz na drogę  - W głowie mam mętlik  Napływ obrazów, myśli, obaw...
Czuje się zupełnie bezradna, ponieważ nic z tego nie rozumiem. Nienawidzę takich sytuacji!
- Pamiętasz jak - masz racje powiększaj jeszcze bardziej mój zamęt w głowie- śpiewałem pod Twoim oknem?
- Bo zapomniałeś o moich urodzinach.
- Ale Ty stwierdziłaś, że to był najlepszy prezent jaki mogłaś dostać. Nieważne, że był spóźniony.
- Tak pamiętam.
- Zostawmy tylko te dobre wspomnienia i gromadźmy ich więcej.
- Tak się nie da.
- Sama powtarzałaś mi, że jeżeli tylko czegoś chcemy jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko.
- Nic nie gwarantuje. Dzięki za podwiezienie. - Wyszłam ze świadomością, że już nic w moim życiu nie jest jasne.
Szłam do studia, a tuż za mną Harry.
Chłopaki przywitali nas zdziwionym wzrokiem. Nie dziwie się im. Kto by pomyślał, że kiedyś razem ja i Styles przyjdziemy do pracy.
- Hej Kate i Harry. - Powiedzieli do nas wszyscy.
- Hej. - Odpowiedzieliśmy.
- Chłopaki dziś czeka nasz ciężki dzień.
- Z nami nie ma takich dni. Nie wyglądasz na szczęśliwą. Coś Ty Harry jej zrobił?? - Zażartował Lou.
- Nic, jak zawsze byłem uroczy. - Padłam zmęczona na fotel. Nie byłam wykończona fizycznie, ale psychicznie Nie mogłam zupełnie skupić się na mojej pracy. 
- Chłopaki miejmy to już za sobą.
- Tak szybko chcesz nas się pozbyć? - Spytał zdziwiony Niall.
- Po prostu jestem zmęczona. Nie drążmy już tego tematu. Jak dobrze wiecie dziś i przez kilka kolejnych spotkań będziemy przygotowywać wasze stroje na TMH Tour. Mamy dużo do zrobienia, a jeszcze chciałabym wyjść wcześniej, wiec ruszać te swoje seksi dupeczki.
- Ale ja mam tylko jeden tyłeczek, wiec nie rozumiem dlaczego mówisz w liczbie mnogiej.
- Jak zawsze Lou jesteś bardzo skromny.
- Takie geny.
- Wybieramy stroje w podobnym stylu jak na ostatniej trasie czy inne, a muszę się pochwalić, ze odrobiłam pracę domową i przeglądnęłam wasze zdjęcia.
- Po prostu zatęskniłaś za naszym widokiem. Mogę to zrozumieć.
- Louis przestań!! Ja próbuje się tu skupić!
- To Ty mnie ciągle rozpraszasz. - Zrobiłam delikatnego facepalm'a, co nie umknęło chłopakom przez co nie mogli powstrzymać śmiechu. Dzięki wam za polepszenie mi nastroju. Pomyślałam.
- Proszę was uspokójcie się. Mówiłam, że chcę wcześniej wyjść.
- Umówiłaś się z chłopakiem? Czuje się zazdrosny!! - Szczelił focha Niall.

- Nigdy nie zostawiłabym Ciebie Blondynku. Moja przyjaciółka przyjeżdża i z związku z tym muszę załatwić parę spraw.
- Chętnie Ci pomożemy.
- Nie wiem czy jesteście na to gotowi.
- Dlaczego?
- Ponieważ ona jest waszą wielką fanką.
- To tym bardziej Ci pomożemy, a już na pewno ja. - Zaoferował się Horan przy czym śmiesznie ruszył brwiami.

- Jeśli tylko chcecie, a teraz uda mi się w końcu zaciągnąć was do pracy?
- Ja już jestem gotowy. - Dorzucił Styles, a prawie zapomniałam o jego obecności. On wie kiedy dać o sobie znać  O zgroza jeszcze jakiś czas temu oddałabym wszystko, aby w każdej chwili przypominał mi, że jest tuż obok mnie. Jak to życie szybko się zmienia. Niby takie krótkie  a potrafi kilkanaście razy zmienić swój tor o 180 stopni.
         Chłopaki chcieli dowiedzieć się jak najwięcej rzeczy o Lilly. Chociaż Harry nie był za bardzo zadowolony tym faktem. Nigdy nie przepadali za sobą  Nikt nie wiedział z jakiego powodu. Nawet ja. Sytuacje pogorszyła ich kutnia po naszym rozstaniu. Z tego co się dowiedziałam to głownie ona cały czas na niego krzyczała, on tylko na koniec powiedział, ze ona nie ma pojęcia o co chodzi. Po czym wyszedł i od tej pory udawali jakby dla siebie nie istnieli.
        Liam stwierdził, że skoro przyjaźnie się z Hughes to ona musi być taka samo miła jak ja. Wielki uśmiech zagościł na mojej twarzy. O dziwo wszyscy byli później bardzo posłuszni. To chyba cisza przed burzą. Po nich można się wszystkiego spodziewać. Są tacy...nieobliczalni. To chyba najdelikatniejsze słowo opisujące ich. Nie myliłam się. Gdy zawolalam Harrego, aby przyszedł po następną koszule akuratnie siedziałam na fotelu. Chwile na niego czekałam. Zaskoczył mnie, gdy zobaczyłam go za fotelem sięgającego po nią  Szok spotęgowało dodatkowo to, że miał goła klatę.

Jeszcze niby przypadkiem podniósł moją rękę z koszulą tak, że dotknęłam jego nagiego torsu. Jestem pewna, że zrobił to specjalnie. Doskonale wiedział, że jeszcze jak byliśmy razem ten widok tak mnie kręcił, że od razu czułam motylki w brzuchu. On to widząc podchodził do mnie z tym swoim uroczy uśmiechem

i kład moje ręce na jego brzuchu podążając coraz to wyżej póki nie dotarł nim do jego włosów i nie dostał wielkiego, soczystego całusa. Te wspomnienia...
Nie obyło się też bez jego oczu wpatrzonych w moje oraz słodkiego uśmiechu gdy wymawiał 'A massive Thank You'.

Zostawił mnie osłupiałą na fotelu. Przez moment nie docierało do mnie nic ze świata zewnętrznego. Z transu wyrwał mnie Zayn wyjątkowo dziś w nie za dobrym humorze.
- Kate, wszystko w porządku?
- Tak, tak... Tylko trochę się zamyśliłam.
- Widzę, że miedzy wami jest już coraz lepiej. Przyjechaliście razem, patrzycie na siebie tak inaczej i nie słyszałem dziś ani jednej waszej kutni. - Ten Lou to potrafi zdołować człowieka.
- Lepiej nie zagłębiaj się w to. Myślę, że na dziś skończyliśmy. Niall mam do Ciebie wielka prośbę.
- Wal śmiało Walker. - Ten słodki blond Irlandczyk.
- Wiesz, że dziś przyjeżdża do mnie Lilly.
- Tak.
- I z związku z tym. - Zrobiłam słodkie oczka Puszka Okruszka z filmu Shreka. -

- Mógłbyś pojechać ze mną na zakupy, bo nie ukrywam, że potrzebuje dużo jedzenia i Twoja pomoc w dostarczeniu go do mojego mieszkania ułatwiłaby mi życie.
- Jas...- Niall nie zdarzył dokończyć, gdyż wtrącił się...sami pewnie domyślacie się kto.
- Ja z chęcią Ci pomogę. Po co fatygować Niall'a?
- To żadna fatyga. Zrobię to z przyjemnością. - Co za szczęście, ze Horanek mnie uratował.

- Dziękuję Ci bardzo. Jak widzisz Harry to dla niego żaden problem. Good Bye Gus - Tym miłym akcentem wyszłam z Niall'em na "małe" zakupy.
         Gdy już mieliśmy wszystko i zapłaciłam w kasie Niall zapakowała jedzenie do jego auta. Jak chciałam wysiąść Horan zatrzymał mnie.

- Walker mam dla Twoje przyjaciółki małą niespodziankę. - Nigdy nie lubiłam jak ktoś mówił do mnie po nazwisku, ale w jego ustach brzmiało to tak niesamowicie.
- Jaką?
- Jutro pojadę razem z Tobą na dworzec po nią.
- Naprawdę! Lilly będzie taka szczęśliwa  - Rzuciłam się mu na szyje i ciągle powtarzałam - Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! - To nie było normalne zachowanie.
- Już dość, bo mnie udusisz.
- Ok. Już przestaje. - Powiedziałam przez śmiech.
- Chodźmy to wszystko zanieść. Wnieśliśmy to wszystko do mnie, a raczej Horan, ponieważ uparł się, że sam sobie poradzi.
- Masz ochotę na gorącą czekoladę? Kupiłam ją specjalnie z myślą o Tobie.
- Jeszcze się pytasz. - Godzina zeszła nam o gadaniu o wszystkim i o niczym. Musiał już iść do domu, bo stwierdził, że będzie musiał się wcześniej położyć spać skoro Lilly przyjeżdża o tak wczesnej porze. Szkoda, że nie spotkałam go wcześniej. To taki cudowny człowiek.
      Ogarnęłam przed kąpielą i snem jeszcze kuchnie. Byłam wykończona, ale no cóż jak mus to mus.
______________________

Taki mały prezent dla was przed moim wyjazdem.
Więcej po wakacjach. Mam nadzieje, że będziecie czekać na nn.:)
Jakie wrażenia?:)
Nowy tymczasowy wygląd. Podoba się?:)
Nie zapominajcie o tym blogu:)
Ask :) 

Kinga xx


1 komentarz:

  1. Super rozdział! Będę czekała na kolejne i nie zapomnę tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń